Dwa tygodnie temu pisałam o nowościach książkowych dla maluchów, wtedy też wybrałam jedną książkę, którą zdecydowałam się kupić dla Małej Czytelniczki. Wybór padł na Lusię (Lusia i przyjaciele. Poszukiwanie skarbu), w której bardzo spodobały mi się ilustracje oraz to, że jest to coś zupełnie innego od tego, co aktualnie mamy w naszej biblioteczce. Na przykład to nasza pierwsza książka, której głównym bohaterem jest mała dziewczynka.
O książce
Lusia to nie jest taka typowa książkowa dziewczynka w uroczej sukience, z warkoczami i wstążkami we włosach. Ubrana w t-shirt, spodnie i trampki, dziarskim krokiem wyrusza w poszukiwaniu przygody. Towarzyszą jej przyjaciele, żółw, królik, mysz i ślimak.
Fabuła książki jest bardzo prosta. Lusia pokazuje swoim przyjaciołom mapę skarbów, a Ci decydują się porzucić grę w karty i iść razem z nią. Zgodnie z mapą odmierzają kroki, przechodzą koło stawu, a potem przez most. Dochodzą do skały, koło której miał być zakopany skarb, jednak ta okazuje się być niedźwiedziem, niezbyt zadowolonym z wybudzenia z drzemki. Na szczęście całej piątce udaje się uciec. W końcu znajdują prawdziwą skałę. Jako pierwszy zaczyna kopać królik, a cała reszta czeka z niecierpliwością. Wreszcie królik wykopuje skarb, który okazuje się być prezentem niespodzianką z okazji jego urodzin. Na końcu wszyscy świętują jego urodziny, jest przyjęcie z tortem i lemoniadą.
Nie wiem, czy tylko ja mam takie skojarzenie, ale Lusia przypomina mi trochę Krzysia z Kubusia Puchatka. Co prawda samego Misia o Bardzo Małym Rozumku tu nie ma, ale są inne zwierzątka-przyjaciele. Na samym początku książki mamy też mapę lasu z zaznaczonymi domami bohaterów, więc mamy też coś na kształt Stumilowego Lasu.
Autorką ilustracji i tekstu jest kanadyjska rysowniczka, Marianne Dubuc. To właśnie ilustracje najbardziej spodobały mi się w tej książce, są naprawdę piękne, a narysowane postacie sympatyczne.
Jak czytamy i co o książce sądzi Mała Czytelniczka?
Muszę przyznać, że na samym początku książka nie zainteresowała Małej Czytelniczki. Po raz pierwszy pokazaliśmy jej książkę będąc w restauracji, ale przegrała w walce o uwagę z kolorowym menu. Kilka następnych razy zerkała na nią bez zainteresowania i szybko się nią nudziła, wolała inne, bardziej kolorowe książeczki. Dopiero, kiedy już trochę się do niej przyzwyczaiła, mogliśmy ją pooglądać dłużej. Teraz, po niecałych dwóch tygodniach, już dosyć chętnie po nią sięga i sama wybiera do czytania. Chociaż czytanie polega na szybkim i raczej pobieżnym przejrzeniu książki.
To nie jest ten typ książki co Ulica Czereśniowa, Pucio albo encyklopedie obrazkowe typu Jeden dzień, gdzie jest mnóstwo szczegółów i można na dłużej zatrzymać się nad jedną stroną. W Lusi ilustracje są oszczędne, ponadto duża część obrazków jest do siebie dosyć podobna. Mamy bowiem las, Lusię i cztery zwierzaki w różnych konfiguracjach, np. Lusia i przyjaciele nad stawem, Lusia i przyjaciele idą, Lusia i przyjaciele przechodzą przez most.
Na początku miałam też pewien dylemat, kto jest kim w książce. Zwierzaki bowiem występują w tekście pod swoimi imionami, ale nie jest wytłumaczone który, jak ma na imię. Musiałam więc kilka razy przestudiowiać książkę, żeby wreszcie wydedukować kto się kryje pod jakim imieniem. Przypuszczam, że poszczególne zwierzęta są przedstawione w pierwszej części, a że my zaczęliśmy od drugiej, to stąd problem. Jeśli ktoś z Was podobnie jak my zaczyna od drugiej części, to przygotowałam Wam małą ściągę z imion bohaterów. 🙂
Mnie osobiście historia poszukiwania skarbu bardzo się podoba, ale Tata Czytelniczki ma trochę inne zdanie na ten temat: “Biedny Leon, ale go przyjaciele wystawili, zamiast dać mu normalnie ten prezent, to zabrali go do lasu i kazali kopać”
Małej Czytelniczka w książce najbardziej lubi ostatni obrazek z przyjęciem urodzinowym królika. A jeszcze bardziej jej się podoba, kiedy śpiewam przy nim “Sto lat..” 🙂
Czy polecam Lusię?
Polecam, przede wszystkim ze względu na piękne ilustracje oraz wartościową historię o przyjaźni i wspólnej zabawie. Moim zdaniem trzeba tylko wziąć pod uwagę, że:
- Książka, mimo, że kartonowa i przeznaczona dla maluchów, dla tych najmłodszych może być jeszcze za mało ciekawa, lepsza będzie dla tych trochę starszych, którzy nie tylko oglądają obrazki, ale też są w stanie choć trochę zrozumieć fabułę,
- Książka ma proste ilustracje i tekst, będzie raczej służyć do szybkiego czytania.
- Myślę, że warto zacząć od pierwszej części, Podwieczorek, choćby ze względu na zapoznanie się z bohaterami. Choć my zaczęliśmy od drugiej i też się da.
„Lusia i przyjaciele. Poszukiwanie skarbu”
Tekst i ilustracje: Marianne Dubuc
Tłumaczenie: Sebastian Szymkowiak
Wydawnictwo: Łajka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 20
Cena okładkowa: 26,90 zł
Link do opisu książki na stronie wydawnictwa: klik
Sasanka
11 sierpnia 2017Te książki są przepiękne! Ilustracje Marianne Dubuc urzekły mnie od pierwszej chwili, gdy da nie spojrzałam. Mam obie części Lusi. (Moja córka ma na imię Lusia, więc książki musiały znaleźć się w naszej biblioteczce.). Polecam też dla starszych dzieci „Dzień dobry” z ilustracjami tej samej autorki. Dużo dobrego humoru ukrytego w ilustracjach. https://sasanki.wordpress.com/2017/06/08/dzien-dobry-poczta-na-dobry-humor/
Blog Lokomotywa
13 sierpnia 2017Ilustracje Marianny Dubuc są naprawdę uroczę. Bardzo mi ten styl odpowiada. „Dzień dobry” też zapowiada się ciekawie.